Do tej pory kłopoty z laureatami Nobla wynikały za życia nagradzanych. W "Meteorze" - członek Związku Literatów Szwajcarskich umiera, ale nie na śmierć. Męczy się człowiek. Z kliniki ucieka. Spod żałobnych wieńców od Ministerstwa Kultury wygrzebuje. Słucha przemówienia kolegi i zwierzeń babci klozetowej - nie pomaga. Milion franków pali - bez skutku. Włóczy się więc po miejscach młodości. Otwiera drzwi cudzego mieszkania - Schwitter jestem - mówi. - Laureat Nobla i- mówi. To działa jak zaklęcie. Nawet cieć w obliczu wielkości pisarza czołga się w prochu jak robak. Wyobraźmy sobie takiego laureata u nas. Puka do drzwi pracowni malarskiej. - Nie znam - odpowiada artysta plastyk. - Moje książki... - Nie czytam... - W tygodnikach pisano o mnie.. - NO TO CO? Płyń pan, panie starszy, bo muszę skończyć wreszcie ten neon dla spółdzielni "Jutrznia Rybacka"... Rozmowa z dozorcą, czyli gospodarzem posesji - byłaby jeszcze króts
Źródło:
Materiał nadesłany
Szpilki nr 2