"Tata ma kota (albo Poczytaj mi tato)" Szymona Bogacza w reż. Łukasza Witta-Michałowskiego w lubelskiej Scenie Prapremier Invitro. Pisze Anna Rzepa Wertmann w serwisie Teatr dla Was.
Centralnie ustawiona statua Kobiety (hybryda Dumnej z czołówki filmów Paramount, Matuszki Rosji Moss filmu i wszech - ostatnio - obecnej Matki Polki Eksperymentatorki, obdarzonej jak zwykle Torbą - Worem...). Prosta modułowa piaskownica rodem z pewnego skandynawskiego hipermarketu modelowego, zestawy zabawek do piasku stamtąd tudzież... Powietrze Sali Czarnej przesycone jest oczekiwaniem, strachem, kompleksami - gdzieś tam się jeszcze czają resztki odwagi, których dotąd nie wypłoszył Największy Sąd i Ta, Której Od Dawna Już Nie Ma... Pięciu facetów, pozornie pięć (choć w rzeczywistości na pudy!) historii, oceany walki, determinacji i wątpliwości. Szósty z nich pojawi się pod sam koniec, ale wypowie jedne z najważniejszych fraz na tej scenie... Taka jest rzeczywistość sceniczna najnowszej sztuki Szymona Bogacza "Tata ma kota (albo Poczytaj mi Tato)", którą "na warsztat" wziął Łukasz Witt - Michałowski, szef i siła reżysersko - sprawcza lubelskiej S