VII Festiwal Dialogu Czterech Kultur w Łodzi podsumowuje Renata Sas w Expressie Ilustrowanym.
Tegoroczny Festiwal Dialogu Czterech Kultur (5 - 12 bm.) prezentował się w odmienionej formule. Nic z dawnych planów włączania w nurt wydarzeń tzw. szerokiej widowni. Organizatorzy są zadowoleni, że - choć inaczej prorokowano - na imprezach sale nie straszyły pustką. Nie zmienia to jednak faktu, że program wiódł od niszy do niszy. Taki festiwal też jest potrzebny, ale ten zgubiły proporcje między wysokimi szczeblami artystycznej abstrakcji a strefą propozycji mogących trafić nie tylko do środowisk twórczych i studentów oraz przekonywać przekonanych. Festiwal tak dalece "uciekł" z kulturalnej przestrzeni miasta, że nawet na piątkowym koncercie finałowym dla mas: "Muzyka bez kompleksów" w Manufakturze frekwencja nie dopisała. Grała Kapela ze Wsi Warszawa, mołdawski Zdob si Zdub, izraelski Hadag Nahash, ale festiwalowi, oprawionemu wcześniejszymi zdarzeniami dla mocno wysublimowanej publiczności, już tylko ona dowierzała. Krakowscy szefowie a