"Prawo McGoverna" w reż. Piotra Łazarkiewicza Teatru Niewinni Chłopcy w Centralnym Basenie Artystycznym w Warszawie. Pisze Aneta Kyzioł w Polityce.
Grane w warszawskim Centralnym Basenie Artystycznym "Prawo McGoverna" - reklamowany (na granicy niesmaku) jako "ostatni spektakl Piotra Łazarkiewicza" dramatyczny debiut znanego muzyka Zbigniewa Hołdysa - to przykład rzadko spotykanego w naszym teatrze gatunku: nisko budżetowego filmu sensacyjnego z elementami groteski i parodii. Hołdys napisał go dla zespołu Niewinni Chłopcy, założonego przez jego syna i dwóch absolwentów Warszawskiej Szkoły Filmowej. Inspiracją musiały być niezbyt dobre doświadczenia muzyka z prawnikami oraz filmy Quentina Tarantino. Zaczyna się pantomimiczną sceną, w której chłopak z kucykiem (Tytus Hołdys) przytwierdza do czoła półnagiego mężczyzny (Tomasz Solich) wirtualny (rekwizyty są markowane) semteks zakończony sznurkiem. Bawi się nim przez dtugą sekwencję przesłuchania, podczas której kidnaper okaże się synem pisarza zaszczutego przez ofiarę - prawnika, który, co pokażą dalsze wydarzenia, nie tylko szantaż ma na sumi