EN

31.01.2014 Wersja do druku

Nina Andrycz: Moje życie to Teatr Polski

- Gdy wchodziłam do garderoby, kończył się dla mnie PRL - mówiła w wywiadzie aktorka NINA ANDRYCZ.

JOANNA KOLIŃSKA: Jako kilkunastoletnia dziewczyna przyjechała pani do Warszawy z Kresów, z Polesia, gdzie się pani urodziła. Te pierwsze lata w stolicy opisała pani w powieści autobiograficznej "My rozdwojeni". NINA ANDRYCZ*: Przyjechałam do Warszawy jako siedemnastolatka, po bardzo wcześnie obronionej maturze - zawsze dobrze się uczyłam. Zdałam egzaminy do sławnego wówczas w całym kraju Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej prowadzonego przez Aleksandra Zelwerowicza I poznawałam miasto jako studentka wynajmująca sublokatorski pokój u obcych ludzi na ulicy Niecałej, za - pamiętam dokładnie - 70 zł. To był duży pieniądz przed wojną. W "My rozdwojeni" opisuje pani Warszawę oczyma dziewczyny chłonącej miasto, zanurzającej się w jego studencko-artystycznyrytm. Wspomina pani modne kluby, parki i... neony, których miasto było pełne wieczorami. - Wówczas, jak się chciało błysnąć w towarzystwie, to się szło do Adrii, tam była taka kręcąca się

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Moje życie to Teatr Polski

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik nr 93/19-20.04.2008

Autor:

Joanna Kolińska

Data:

31.01.2014