W ciągu tych siedmiu opisywanych lat życie Pani Niny stało pod znakiem dwóch bodźców: pracy i pasji zawodowej i jej miłości, też będącej pasją, do aktora i reżysera występującego pod pseudonimem Albert Bogota - o książce Niny Andrycz "My - rozdwojeni" pisze Zygmunt Broniarek.
To połączenie niezwykłe - wielka aktorka i wielka pisarka. Po jej najnowszej książce, powieści autobiograficznej "My - rozdwojeni" (Książka i Wiedza, Warszawa 2005), również co do tego drugiego, jej pisarstwa, wątpliwości być nie może. Ale Nina Andrycz to więcej niż aktorka i pisarka. To też fenomen genów. Tego pamiętnego dnia, 25 lutego, gdy w Klubie Księgarza w Warszawie na promocji swej książki przemawia stojąc, mówiąc przez 40 minut z pamięci nie zająknąwszy się ani razu, jest Damą, Królową, IMPONENCJĄ, bo nawet o IMPOTENCJI swojego przejściowego narzeczonego umie pisać z godnością. A czyni to wszystko mając 89 lat i 8 i pół miesiąca; urodziła się bowiem w dniu, który stał się w 3 lata później Dniem Niepodległości - 11 Listopada 1915 r. A więc to tylko przypadek z tymi genami? Nie wierzę. Akcja książki Pani Niny obejmuje zaledwie lat siedem - od roku 1932, kiedy zdaje celująco egzamin do Państwowego Instytutu Sztuki Teatraln