Rozmowa z Andrzejem Sapiją
- Czy trudno młodemu reżyserowi zadebiutować w telewizji? - Nawet bardzo. Zresztą nie tylko w TV, ale w ogóle w zawodzie. - Po skończeniu studiów zostaje się jakby zawieszonym w próżni. Oto nagle okazuje się, że jest się zupełnie osamotnionym. Nie ma nikogo, kto by zachęcał, czy przymuszał do pracy. Nie ma nawet do kogo iść i poradzić się... Młody reżyser czuje się w roli petenta, któremu ciągle się odmawia, jednocześnie nie mówiąc, co ma dalej robić. Jest to tym bardziej bolesne, te uczelnia nie przygotowuje studentów psychicznie do takiego zderzenia z rzeczywistością. - To znaczy z układami nie do przeskoczenia, zawiścią, "podbieraniem" scenariuszy? - Układy były, są i zawsze będą. Na pewno, mogą one pomóc, ale nie mogą załatwić wszystkiego. Jeśli idzie o scenariusze, jest to rzeczywiście bardzo delikatna sprawa. Wiadomo, że dobrych jest mało - lepsi autorzy wolą pisać teksty dla reżyserów uznanych. Debiutant jest więc s