"Wesele" w reż. Bodolaya w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Joanna Targoń w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Nadzieja, że węgierski reżyser powie nam coś ciekawego o "Weselu" i nas samych, spełzła na niczym. Problem jednak nie w narodowości reżysera, ale w braku talentu. Takie "Wesele" jak to w Teatrze im. Słowackiego, mógłby spokojnie wykonać jeden z licznych przeciętnych, miejscowych artystów teatru. Wesele" nie ma łatwego życia. Musi za każdym wystawieniem sprostać licznym zadaniom: udowodnić swoją aktualność, przydatność w repertuarze, wartość literacką i sceniczną. Rzadko mu się to udaje - grane jest często, ale nieczęsto w sposób istotny czy choćby ciekawy. Po spektaklu Gezy Bodolay'a można stwierdzić, że "Wesele" to dramat dawno już nieaktualny, niezbyt interesujący, a jego obecność w repertuarze tłumaczyć można jedynie tym, że znajduje się w spisie lektur. Na górze szkielety, na dole siano Bodolay umieścił "Wesele" we współczesności - jest to współczesność głównie scenograficzno-kostiumowa. Jedni ubrani bardziej elegancko