- Widz nie może wyjść z mojego teatru przybity, na czworakach. Nie mam do tego prawa, bo życie wystarczająco przybija go na co dzień, żeby teatr jeszcze się do tego dokładał - mówi EMILIAN KAMIŃSKI, aktor Teatru Narodowego w Warszawie, dyrektor Teatru Kamienica w budowie.
Małgorzata Piwowar: Dlaczego tak bardzo zależy panu na własnym teatrze? EMILIAN KAMIŃSKI: Z wielu powodów. Przede wszystkim tak zaplanowałem dalszą część swojego życia. A przecież jestem w końcu nie tylko aktorem, ale także reżyseruję, produkuję i piszę sztuki, bywam menedżerem. Budowałem domy. A teraz buduję teatr. Pięć lat to trwa, rzeczywiście długo. Ale co człowieka nie zabije, to go wzmocni. I tak jest też ze mną. Na szczęście nie muszę sam się wszystkim zajmować, bo mam grupę ludzi, która mi pomaga. Nie chcę być sam. Jestem bardzo towarzyskie zwierzę i taki teatr towarzyski chcę zrobić - oczywiście teatr dla ludzi, nie dla zwierząt. Dlatego bardzo zwracam uwagę, jakie są relacje między ludźmi, którzy mają ze mną pracować. Nasz teatr nie tylko mieści się w kamienicy, ale i tak samo nazywa. A to oznacza dom, miejsce, w którym dzielimy ze sobą życie. Jeżeli ktoś nie nadaje się do naszej grupy - to jest w tym wypadku ważni