- Przez wiele lat grałam małe rólki, epizody. Pozycję zdobywałam krok po kroku. Nigdy nie zachłysnęłam się sławą. I właściwie cały czas tak jest. Ciągle niepokoję się o swoją pracę, o przyszłość. Zdarzają mi się chwile zwątpienia - mówi EDYTA OLSZÓWKA, aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie.
Nareszcie czuje się dobrze w miejscu, w którym jest. Dojrzała. Jest silniejsza. Nie boi się trudnych decyzji. Lubi siebie i nie chce udawać młodszej, niż jest. Jest Pani uważana za jedną z najbardziej oryginalnych aktorek w naszym kraju. E.O. Nie wiem, czy to zaleta. Za oryginalność, podobnie jak za wolność, płaci się wysoką cenę, ale nie chcę z nich rezygnować. Nie zgodziłabym się też, by ktoś mówił mi, jak mam żyć. Słucham przyjaciół i rodziny, ale jeśli jestem do czegoś przekonana, to robię to po swojemu. Nie zmieniam zdania tylko dlatego, że akurat się ode mnie tego oczekuje. Zdarza się Pani podnosić głos? E.O. Najczęściej w sytuacjach, kiedy mówię "nie", a druga osoba tego nie słyszy. Zresztą często ludzie nie słyszą siebie nawzajem. Mają w głowie swoją płytę i nie dociera do nich, co druga osoba ma naprawdę do powiedzenia. Kiedy inni mnie nie słyszą, otwarcie wyrażam swoje emocje. Krzyczę, płaczę. Introwertyc