"Kroniki - obyczaj lamentacyjny" w reż. Grzegorza Brala Teatru Pieśń Kozła z Wrocławia, gościnnie w kościele św. Jana w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Dzienniku Bałtyckim.
Teatr Pieśń Kozła można by porównać do monety, wybitej w jednym tylko egzemplarzu. Wrocławski teatr wystąpił w miniony weekend w gdańskim kościele św. Jana ze swoim najsłynniejszym przedstawieniem, zatytułowanym "Kroniki - obyczaj lamentacyjny". Jeden spektakl mogło obejrzeć tylko niespełna 200 widzów - taki był wymóg zespołu. Po obejrzeniu widowiska można zrozumieć, dlaczego: "Kroniki" to rodzaj scenicznej medytacji. Poza Kantorem nie przychodzi mi do głowy żaden inny znany mi teatr, który by wymagał od widza podobnej uwagi, podobnego skupienia. Widowisko oparte jest na eposie o Gilgameszu, legendarnym sumeryjskim władcy, obdarzonym nadludzką mocą, który zapragnął dla siebie nieśmiertelności. Równie ważna jak sama opowieść są jednak w tym przedstawieniu muzyka i ruch. A może nawet to ostatnie jest najważniejsze? Nie da się opowiedzieć słowami, jak dziwny, do niczego niepodobny, jest gest i ruch, dopracowany do najdrobniejszego szczegól