"Utalentowany pan Ripley" wg powieści Patricii Highsmith w reż. Radosława Rychcika w Teatrze Studio w Warszawie. Pisze Michał Centkowski w Newsweeku Polska.
Ze sceny teatru Studia przez ponad dwie godziny płynie nieprzerwany potok słów i wystylizowanych kadrów. Niestety, szybko staje się jasne, że twórcy spektaklu nie oferują widzowi niczego prócz ładnie opakowanych banałów. "Utalentowany pan Ripley" Radosława Rychcika dowodzi, że głośna muzyka, stylowe rekwizyty i efektowny zestaw filmowych cytatów mogą nie wystarczyć, jeśli reżyser nie wie, po co ich używa. Początek spektaklu sugeruje, że Rychcik będzie szydził z blichtru amerykańskiej socjety. Okazuje się jednak, że mimo zawadiackich mrugnięć do publiczności modnie ubrani bohaterowie z powagą wygłaszają banały o nieczułych matkach zajętych zakupami, zmysłowym odczuwaniu kosmosu i niespełnionych ambicjach literackich. Marge w wykonaniu Natalii Rybickiej jest w rozsypce, więc dużo pali, zaś Ripley w interpretacji Marcina Bosaka jest psychopatą, więc co chwila bezmyślnie wpatruje się w pustkę. Wszyscy tańczą, piją martini, mordują i mów