- Prawdę mówiąc, nigdy inny zawód nie przyszedł mi do głowy. Ja to mam chyba w genach. Siostry mojej mamy uciekły z domu do zespołu światowej sławy baletmistrza Feliksa Parnella, bez zgody rodziców. Poza tym siostra mojej babci była znakomitą śpiewaczką, znaną w całej Rosji - mówi warszawska aktorka ZOFIA CZERWIŃSKA.
Aktorka ZOFIA CZERWIŃSKA [na zdjęciu] mówi o swoich wagarach, maturze, kinie, ciociach i nianiach: Powiedziała Pani, że "aktorstwo, to nieustanna walka". - Dokładnie tak. W naszym zawodzie nieustannie się walczy albo obmyśla strategie tej walki. Czy wobec tego przyjaźń wśród aktorów jest niemożliwa? - Oczywiście, jest. Warunkiem jest bardzo duża różnica wieku, a już na pewno płci. Zwłaszcza, gdy jest się w tym samym teatrze. Słyszałam, że była Pani bardzo niesfornym dzieckiem. - Byłam bardzo nieznośna i tak mi zostało do dzisiaj. A wracając do wspomnień... Podobno organizowała Pani wagary. - Tak, na dodatek w miesiącu przedmaturalnym. W tamtych czasach dzień wagarowicza obchodziło się 1 kwietnia w prima aprillis. Nasi nauczyciele spodziewali się niewinnych żartów typu zamiana klas, upadające krzesełko. Ja zaś wyprowadziłam całą szkołę - nawet maluchy z powszechnej - na niewinne wagary za kościół. Działo się to