Zaczął się Rok Stanisława Wyspiańskiego. Szykuje się wiele imprez, z których większość będzie udowadniać, że był to artysta wielki, patriotyczny, prorodzinny i proroczy. Otwarta wczoraj w kawiarni Collegium Maius wystawa, a raczej wystawka, obejmująca 35 prac, pokazuje inną twarz Wyspiańskiego. Widzimy tam człowieka ciekawego świata i cieszącego się życiem, wcale nie melancholika, lecz kogoś dowcipnego - pisze Katarzyna Bik w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Nie jest to ten Wyspiański, jakiego znamy z muzealnych wystaw - melancholijny symbolista, pryncypialny i wieszczy. W kawiarni Collegium Maius patrzymy na artystę nowoczesnego i obdarzonego poczuciem humoru. Bawiącego się rysowaniem zwykłego gwoździa. - Jakie to podobne do Kantora - powiedziała znajoma, widząc te prace. Miała na myśli przymus, konieczność zapisywania, notowania i szkicowania wszystkiego, co myślał i widział Wyspiański. Tak jak Kantor - gdziekolwiek i na czymkolwiek. W szkicownikach i notatnikach, ale też na luźnych świstkach, pomiętych papierkach, skrawkach czasem tak małych, że autorzy wystawy musieli te prace skopiować, by je powiększyć. Bazgroły, dowcipy Na pierwszy rzut oka większość to bazgroły. Kilka krech, kółka, rozlana plama, odcisk palców, rozmazane kontury. W rzeczywistości to rysunkowe dowcipy - z fontanny, kolczastych liter, stołka, szafy, gwoździa. Fragment pejzażu to zwykły zygzak i pod nim niewyraźne napi