Ani dobrze, ani źle - komentowano niemal zgodnie w foyer lubelskiego teatru premierę "Wieczoru Trzech Króli". Czekający przy szatni na palta i futra widzowie różnili się tylko w swoich ostatecznych konkluzjach. - Zatem nieźle - mówili Jedni. - Niestety nudno - twierdzili inni.
Szekspirowski "Wieczór Trzech Króli" to kolejne przedstawienie w lubelskim teatrze, które nie wyzwalało mocniejszych - choćby negatywnych - emocji. I chociaż przedstawienie przygotowano starannie, to jednak czegoś mu brakowało. Nie zabrakło bardzo udanych ról. W dodatku aktorów zdobiły wyjątkowo udane, jednolite stylistycznie, nieco nawiązujące do postaci z obrazów Velazqueza kostiumy. Nie wiadomo jednak dlaczego zagrano to właśnie przedstawienie, gdyż trudno zgadnąć, co próbowano w nim wygrać. Jak się zdaje, reżyserowi przedstawienia zabrakło pomysłu na ożywienie tekstu Szekspira. Zabrakło konsekwencji i odwagi, aby śmiało odczytać tekst Szekspira. Zobaczyliśmy przedstawienie, którym nie rządził wyraźny inscenizacyjny pomysł, choć nie brakowało scen zagranych pomysłowo, ani ładnych szczegółów. Niestety reżyser zostawił zbyt blady ślad pomysłu na całość. W zamiarach reżysera leżało zapewne zderzenie świata etykiety, wzniosł