NIKT nie powinien trudnić się wróżbiarstwem. Jest to bowiem zajęcie ryzykowne i, co tu ukrywać, nie bardzo uczciwe. Recenzent nie może być w tej dziedzinie wyjątkiem. Ale wyszedłszy z sali teatralnej, w której przeżyłem "Rok 1944" - pierwszą wystawioną na scenie sztukę znanego reportażysty Józefa Kuśmierka - powiedziałem sobie dość uroczystym tonem: scenopisarstwu polskiemu przybył rzetelny i odważny talent. I nasz teatr może od niego wiele oczekiwać. Dlaczego, potępiając wróżbiarstwo, wdałem się w tego rodzaju przepowiednie? Bo to żadne wróżbiarstwo: mam dowody w ręku, a raczej - na scenie. Debiut sceniczny Kuśmierka jest czymś znacznie więcej aniżeli tylko zapowiedzią. Kuśmierek sięgnął śmiałą ręką po temat trudny, w teatrze naszym pionierski: narodziny rewolucyjnej, ludowej władzy w Polsce. W Polsce wówczas tylko "prawobrzeżnej" sięgającej Wisły i wyzwolonej latem 1944 roku przez Armię Radziec
Tytuł oryginalny
Niezapomniany rok 1944
Źródło:
Materiał nadesłany
Trybuna Wolności nr 52