"Noc. Słowiańsko-germańska tragifarsa medyczna" w reż. Andrzej Bartnikowskiego w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
Andrzej Stasiuk nazwał swój dramat "słowiańsko-germańska tragifarsą medyczną", ale pod ręką Andrzeja Bartnikowskiego farsa staje się moralitetem - to opowieść o Każdym, który staje do ostatniej podróży, gdy dusza zeń uchodzi -tu nawet przecież główny bohater (Ciało, Artur Pontek) dowiaduje się po śmierci, że miał duszę. Tak więc reżyser inkrustuje tę opowieść o tym, jak "dusza z ciała wyleciała" pieśniami pogrzebowymi w mistrzowskim wykonaniu Monodii Polskiej, które przydają całości solennej powagi, co nie znaczy, że pozbawiają specyficznego humoru. Spektakl grany na wielkiej scenie w Polskim ma vyymiar hieratyczny. Na samym środku wielki katafalk, na którym złożono Ciało i Duszę, który potem posłuży jako stół operacyjny do transplantacji. Horyzont w burościach i szarościach, ciemny i nieprzyjazny. Siedziska po lewej dla śpiewaków pogrzebowych, po prawej dla Chóru. Lekarze wwożą ze sobą jeszcze szpitalny wózek z kroplówką.