"Napis" w reż. Waldemara Śmigasiewicza w Teatrze Powszechnym w Łodzi. Pisze Agnieszka Michalak w Dzienniku.
O tym, jakie możliwości tkwią w sztuce "Napis" Geralda Sibleyrasa, przekonały inscenizacje Anny Augustynowicz w Szczecinie i Macieja Englerta w Warszawie. Łódzkie przedstawienie to krok wstecz w stosunku do tych spektakli. U Sibleyrasa cienki dowcip i ostrość salonowej konwersacji idą w parze z bezpardonową krytyką rozmiłowaną w pseudonowoczesności Zachodu. Ale że tak jest, wiemy z poprzednich inscenizacji dramatu i z lektury. Reżyser Waldemar Śmigasiewicz wyzuł dramat z podtekstów i wieloznaczności, a na dodatek pozbawił go śmieszności Zamiast naładowanego ironią widowiska otrzymujemy więc bezbarwną, pozbawioną polotu pogawędkę grupki sąsiadów z tej samej kamienicy. Do owej kamienicy wprowadza się młode małżeństwo - państwo Lebrun. Po tygodniu ktoś wydrapuje w windzie napis: Lebrun = chuj. Wściekły lokator postanawia wyśledzić, który z mieszkańców dopuścił się czynu. Okazją do konfrontacji będzie przyjęcie wydane przez Lebrunów na