"Wesele Figara" w reż. Keitha Warnera w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Hawryluk w Gazecie Wyborczej.
To miał być hit sezonu - "Wesele Figara" powróciło na scenę Teatru Wielkiego - Opery Narodowej w inscenizacji Keitha Warnera, jednego z najwybitniejszych reżyserów operowych ostatnich dekad, dyrektora artystycznego Duńskiej Opery Narodowej w Kopenhadze. Ależ się wynudziłem. Mozartowskie arcydzieło to żelazna pozycja teatru operowego. Premiera w Wiedniu w 1786 roku wzbudziła wiele emocji, powtórka zaś w Pradze - w styczniu następnego roku - prawdziwy szał ("Nic tylko Figaro " - donosił szczęśliwy kompozytor). Dziś ostrze satyry społecznej i humor sytuacyjny komedii Beaumarchais'go ("Wesele Figara albo Szalony dzień"), na podstawie której Lorenzo da Ponte skonstruował libretto, nie sprawiają już nikomu problemów. Za to bawią do łez, podobnie jak i genialna muzyka Mozarta. Angielski reżyser widzi jednak w tekście metaforę: "Jesteśmy w Polsce - to katolicki kraj, w którym wciąż jeszcze trzeba negocjować prawa gejów i kobiet. Tutaj tym bardziej