Świątek po raz kolejny mierzy się z porządkiem symbolicznym, na którym ufundowaliśmy naszą "zachodnią cywilizację" - o spektaklu "Smutek tropików" w reż. Pawła Świątka z Teatru Łaźnia Nowa w Krakowie pisze Michał Centkowski z Nowej Siły Krytycznej.
VI Międzynarodowy Festiwal Boska Komedia zainaugurowała prapremiera spektaklu "Smutek tropików" według Mateusza Pakuły w reżyserii Pawła Świątka z Teatru Łaźnia Nowa. I był to, jak sądzę, dobry początek. Błyskotliwy tekst rozpisany na chór postaci, precyzyjne, nieco agresywne aktorstwo, skromna zamknięta niczym arena przestrzeń sceniczna przywodząca na myśl otoczone drutem kolczastym blaszane podwórko, na tyłach któregoś z uprzemysłowionych amerykańskich lub zachodnich miast. Wszystkie cechy stanowiące powtarzalny i charakterystyczny element konsekwentnie realizowanej i rozwijanej strategii twórczej Pawła Świątka, powracają w tym nieco ponadgodzinnym spektaklu w najlepszym, od czasów obsypanego nagrodami "Pawia Królowej", wydaniu. Udaje się bowiem twórcom zachować proporcje, dzięki czemu wspomniana metoda, stanowiąca - zwłaszcza jeśli idzie o sposób podawania tekstu - percepcyjne wyzwanie. Z tego podwórka, gdzieś na tyłach rzeczywistości