"Wałęsa w Kolonos" Jakuba Roszkowskiego w reż. Bartosza Szydłowskiego w Teatrze Łaźnia Nowa w Krakowie. Pisze Michał Centkowski w tygodniku Newsweek.
Biografia Lecha Wałęsy zasługuje na więcej niż objeżdżający festiwale spektakl Łaźni Nowej. Grzechem pierworodnym krakowskiej inscenizacji jest tekst Jakuba Roszkowskiego. Płaski teatralnie, pełen uproszczeń i banałów, czyni z Wałęsy martwy pomnik, a z godzinnego spektaklu pozbawioną dramaturgii ramotę. Nie pomaga przedstawieniu słabe aktorstwo. Postaci biegają po scenie i wygłaszają głupstwa z emfazą licealisty marzącego o karierze scenicznej. Najsłabszy jest chichoczący diabolicznie Kreon w wykonaniu Dominika Stroki. Antyczny kostium wraz z powtarzaną do znudzenia metaforą czerwonego Sfinksa, którego pokonał Wałęsa z Kolonos, maskują myślową nieudolność twórców. Ta nieudolność niweczy interesujący pomysł współczesnego chóru złożonego z naturszczyków - tłumu tęskniącego za dawnym bohaterem - który mógłby uratować to przedstawienie. Nie ratuje go bowiem Jerzy Stuhr w roli elektryka herosa. Wprawdzie skupia uwagę widzów osobist