Zapowiadało się wielkie wydarzenie - druga po "Roberto Zucco" polska prapremiera sztuki Bernarda Marie Koltesa. Otrzymaliśmy spektakl, o którym trudno będzie premierowej widowni zapomnieć. Mnie przynajmniej nigdy nie zdarzyło się uczestniczyć w przedstawieniu, którego głównym bohaterem stał się... sufler. Nie dlatego, żeby aktorzy mieli kłopoty z tekstem, ale że przez trwającego 1,45 godz. spektaklu jedynym źródłem napięcia na widowni były próby liczenia kartek suflerskiego egzemplarza, jakie zostały do końca. Nie tylko ja miałam kłopoty z ustaleniem powodów, dla których "Transakcja" pojawiła się na scenie. Z programu wynika, że ta sama sztuka grana była we Francji przez kilka /!/ sezonów, ba, wznawiano ją. Chyba nie z masochistycznych skłonności tamtejszej widowni - pomyślałam, zabierając się do lektury (przekład Mariana Mahora ukazał się w majowym numerze "Dialogu"), ostrzeżona przez znajomego, że lektura jest wyjątkowo n
Tytuł oryginalny
Nieudana transakcja
Źródło:
Materiał nadesłany
Gazeta Lubuska Nr 134