"Halka" w reż. Kazimierza Kowalskiego w Teatrze Wielkim w Łodzi. Pisze Adam Czopek w Dzienniku.
Najnowsza inscenizacja tego narodowego dzieła razi koturnowością i tradycjonalizmem w nienajlepszym wydaniu. Poziom muzyczny i wokalny też nie stawia tej premiery w rzędzie rewelacji. Dyrygent prowadził całość bez większego przekonania i dynamiki. Muzyka pod jego batutą wyprana została z emocji i nie miała dramatycznego pazura. Na dodatek zwolnione tempa sprawiły, że pozbawiona witalności płynęła zbyt wolno, by nie powiedzieć ospale. Orkiestra tym razem też nie prezentowała poziomu, do jakiego już nas przyzwyczaiła. Równie niewiele dobrego da się też powiedzieć o obsadzie. Tak na dobrą sprawę posłuchać można było tylko obdarzonej interesującym głosem Bernadetty Grabias w partii Zofii i Krzysztofa Bednarka jako Jontka. Chociaż i jemu przytrafił się w III akcie wypadek przy pracy. Zenon Kowalski w partii Janusza zaprezentował matowy, pozbawiony nośności i blasku głos, który w scenach zbiorowych po prostu ginął w tle. Podobnie ma się rzec