"Berek Joselewicz" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze Polskim we Wrocławiu. Pisze Katarzyna Kamińska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.
Historia Berka Joselewicza, żydowskiego bohatera powstania kościuszkowskiego, miała posłużyć twórcom spektaklu do opowieści o tym, jak pamięć wpływa na kształt historii. Ale ambitny w założeniu zamiar nie powiódł się. Niedopowiedzenia towarzyszą niemal każdej ze scen spektaklu. Jedna z pierwszych scen to grane w jidysz spotkanie kochanków - Żydówki Ruchli i Józefa Joselewicza, syna tytułowego bohatera. Ona w białej tiulowej sukni wygląda niczym skrzyżowanie Ewy Demarczyk z japońską gejszą. On jak każdy z żołnierzy ubrany jest w mundur z reprodukcją Panoramy Racławickiej Styki i Kossaka. Młodzi zapewniają się o swojej miłości i żegnają. Chwilę później poznajemy Żydów - bojaźliwych i nieskorych do walki, którzy odpowiadają na odezwę Berka Joselewicza, by przyłączyć się do insurekcji, ale bardziej niż żołnierzy Kościuszki przypominają samurajów. Adam Poniński, skłócony z historią mężczyzna, uznawany jest za zdrajcę win