Tym razem na antenie teatru poniedziałkowego wystąpił wrocławski OTV, z widowiskiem "Gra na jednego", według powieści Józefa Michalskiego, również zresztą wrocławianina. Nie był to występ udany. Można by nawet posunąć się do stwierdzenia, że dopuszczenie "Gry" na scenę telewizyjną, przez którą przewinęły się dziesiątki znakomitych spektakli, firmowanych największymi nazwiskami dramaturgii polskiej i światowej - było pewnym nieporozumieniem. Banalna w naszej rzeczywistości sportowej historyjka o młodym, utalentowanym piłkarzu, który dopóki ładuje przeciwnikowi bramki, jest przez panów działaczy hołubiony, a kiedy powinie mu się (dosłownie) noga, przestaje się liczyć - opowiedziana została w konwencji niby realistycznej, zbyt odbiegającej od kanonów małego ekranu. Teatr TV nie może się rozgrywać na tartacznym placu czy boisku sportowym. Jego siła tkwi w kameralnym wnętrzu i zbliżeniu. Tym bardziej nie znosi on rozgardiaszu, w którym g
Tytuł oryginalny
Nieudana gra
Źródło:
Materiał nadesłany
Głos Wielkopolski nr 65