Wszystko w tym spektaklu jest nie tak. Ani fabuły, dającej się ująć w okrągłych i domkniętych zdaniach, ani logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego, ani nawet sensownych dialogów. Mało tego - nie ma też "normalnych" postaci, bo przecież w tym całym absurdzie nie potrafiłyby się odnaleźć. Nie szkodzi. Czystość formy, doskonałe połączenie scenografii, muzyki, ruchu scenicznego, kostiumów i charakteryzacji, a nade wszystko gra aktorska, zagospodarowująca i spajająca te elementy - już od pierwszej sceny dają jasny sygnał, z jaką tradycją teatralną mamy do czynienia. Oczywiście, taki teatr nie zaskakuje dziś tak silnie, jak w 1928 roku, kiedy spektaklem "Trzy lewe godziny", zapowiadanym z gzymsu piątego piętra leningradzkiego Domu Prasy przez ubranego w cylinder Daniiła Charmsa, grupa oberiutów rozpoczęła rewolucję estetyczną w teatrze europejskim. Od tamtego czasu na scenie było już podobno wszystko, mimo to widownia w Teatrze Ochoty daje się p
Tytuł oryginalny
Nieuchronność
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr 9/2011