JAKŻE surowym cenzorem sztuki jest CZAS. Widz, zasiadający na widowni, nie bywa skłonny do zastanawiania się nad tym, jakie znaczenie miał oglądany teraz przez niego utwór w chwili jego pierwszego pojawienia się na scenie. Szuka przede wszystkim współczesnego przesłania, wartości, których nie trzeba odkurzać, ponieważ są nierozerwalnie złączone z ludzką kondycją i przybierają tylko odmienne formy w różnych epokach. Taka ogólna refleksja nasuwa się po obejrzeniu dramatu "Przed wschodem słońca", którą to premierą Teatr Powszechny otworzył nowy warszawski sezon teatralny. Gdy w 1889 roku Gerhart Hauptmann zadebiutował na scenie berlińskiej właśnie tym dramatem, wprowadzającym na scenę różne stany, wywołał bardzo skrajne reakcje - od całkowitego aplauzu do oburzenia i protestu. Jak można przeczytać w pięknie wydanym programie, jeden z zagorzałych teatromanów, dr Kastan "pod koniec czwartego aktu, gdy zza kulis rozleg�
Tytuł oryginalny
Nieubłagany czas
Źródło:
Materiał nadesłany
Sztandar Młodych nr 227