"Samuel Zborowski" Juliusza Słowackiego w reżyserii Adama Hanuszkiewicza w lutym 1981 roku. Przedstawienie, które wywołuje kilka refleksji. Układają się one jakby w trzech pasmach, odpowiednio do trzech członów początkowego zdania niniejszych uwag. Człon pierwszy: "Samuel Zborowski" Juliusza Słowackiego. Niewielu twórców teatralnych w Polsce podejmowało dotąd próby ukształtowania tej szalonej poezji. Jak bowiem przyoblec w sceniczne ciało schizofreniczne wizje? Wyobraźnia Słowackiego była w ostatnich latach jego życia (o czyni mówią ostrożnie pewne świadectwa) chora kojarząca według mechanizmów znanych i opisywanych niejednokrotnie w przypadkach obłędu. Ale obłąkanie ma swoje określone związki z geniuszem, czasem nawet jest jego druga twarzą. Pisał o tym choćby Lombroso. Genialną i zuchwałą wielkość ma więc nieposkromiona, nie znająca rygorów przyziemnej logiki myśl autora "Króla-Ducha", komponująca w nieokiełzanym, improwizowanym
Tytuł oryginalny
Niespodziewany powrót Ducha
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Literackie nr 1523