Na "Majorze Barbara" w Teatrze Kameralnym przeżyłem trzy zaskoczenia. Wszystkie, niestety, miłe. Okazało się, że stary Bernard Shaw, w dawnym stylu moralista, wierzący w przekształcenie świata przez propagandę rozumnych zasad; w dawnym stylu dowcipniś, którego humor, podszyty satyryczną użytkowością, nie sięga tak daleko, by dowodząc absurdu świata, wykazać jednocześnie absurd rozumu; w dawnym stylu teatrał, gaduła i retor, mający teatr za kazalnicę, tyle, że dla kaznodziei, który zamiast górnych figur posługuje się dowcipem - ów stary Bernard Shaw, czy tego chciał, czy nie, zabrzmiał niespodziewanie współcześnie. Okazało się dalej, że - czy tego chcemy, czy nie - mamy w Krakowie mnóstwo dobrych aktorów. Fakt godny uwagi, gdyż ostatnie sezony zdołały nas odeń odzwyczaić. Okazało się wreszcie, że Władysławowi Krzemińskiemu, specowi od wodewilów i dziewiętnastowiecznych liryczności tudzież charakterystyczności, zrobiło się przeds
Tytuł oryginalny
Niespodzianki z Bernardem Shaw
Źródło:
Materiał nadesłany
?