"Cyrk 76" w reż. Arkadiusza Buszki w Teatrze Współczesnym w Szczecinie. Pisze Bogdan Twardochleb w Kurierze Szczecińskim.
- Pora umierać - powiedział przyjaciel. Zaraz dodał, gwoli wyjaśnienia, że nie dlatego, iżby żyć mu się nie chciało, ale że coraz mniej ma poczucia wspólnoty ze światem, który właśnie nastaje. - Umierać jednak można różnie - mówił. - Nie, żeby raz na zawsze, całkiem i fizycznie, ale dla świata tego, dla stylu myślenia, który nastaje. Bo nie dla świata w ogóle, który jest zbyt piękny. Szczeciński Teatr Współczesny obchodzi jubileusz, bo powstał 30 lat temu. Z tej okazji przygotował przedstawienie, które ma tytuł "Cyrk 76" i ma przypomnieć atmosferę sprzed lat trzydziestu. Przed premierą mówiło się, że będzie wesołe (choć nie całkiem) i że będzie próbą spojrzenia na tamte czasy oczyma ludzi, którzy są zbyt młodzi, żeby mieć z nimi jakąś istotną osobistą pępowinę. Zapowiadało się więc ciekawie. Przedstawienie było jednak smutne. Nie, żeby nieprawdziwe, bo prawd jest dzisiaj wiele. Prawdziwe mogło być w tym sensie