URODZAJ na Skandynawów w teatrach warszawskich jest czymś zadziwiającym. A wydawać by się mogło, że trafił w dziesiątkę Jarosław Iwaszkiewicz, który już w roku 1962 pisał w felietonie opublikowanym w "Życiu Warszawy", a następnie przedrukowanym w książce "Szkice o literaturze skandynawskiej". "Zarówno subtelności Camusa jak i niepokoje Strindberga mogą nas niecierpliwić, dają nam po temu prawo wszystkie cięgi, jakie odbieraliśmy w ciągu tych lat, które nas dzielą od czasów Strindberga i Przybyszewskiego". A jednak. Cięgi odbieramy nadal i zadajemy je sobie nawzajem, a sala Teatru "Ateneum" wypełniona szczelnie, mimo upału, na przedstawieniu sztuki tegoż Strindberga "Wierzyciele". Zestaw aktorski znakomity: Aleksandra Śląska (Tekla), Mieczysław Voit (Gustaw), Jerzy Kamas (Adolf) Czy to wystarczy, by tłoczyć się przed kasą na przedstawienie sztuki autora zarówno słynnego, jak i "ogranego" i w dodatku dość obszarga
Tytuł oryginalny
Nieśmiertelni Skandynawowie
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 83