Odszedł wczoraj jeden z najwybitniejszych pisarzy, zły na świat, w którego zmianę nie wierzył. Jak przystało na intelektualistę -prowokował i nigdy nie wiedział na pewno - Sławomira Mrożka wspomina Karina Obara.
Wczoraj w Nicei zmarł jeden z najwybitniejszych polskich dramaturgów, prozaik i rysownik. - Miał absolutny słuch teatralny - mówi o pisarzu Jadwiga Oleradzka, dyrektor toruńskiej sceny. Sławomir Mrozek to prawdopodobnie najczęściej grywany w kraju i za granicą polski dramaturg współczesny, a w Polsce przez lata jeden z najpoczytniejszych, obok Stanisława Lema, prozaików, lego twórczość przekładana była na kilkanaście języków. Mrożek urodził się 29 czerwca 1930 r. w małym galicyjskim miasteczku - Borzęcinie. Jego ojciec był tam urzędnikiem pocztowym. Przyszły pisarz ukończy ł krakowskie gimnazjum im. Nowodworskiego, potem studiował architekturę, filozofię orientalną i sztukę. Od 1950 r, współpracował z "Dziennikiem Polskim", Krakowskim Teatrem Satyryków, studenckim teatrem satyrycznym "Bim-Bom" z Gdańska, kabaretem "Szpak" i "Piwnicą pod Baranami". Pierwszy sukces odniósł w 1950 r. - otrzymał nagrodę "Szpilek" za rysunkowe żarty Od 1953