W Teatrze Współczesnym w Szczecinie 22 września premiera "Wesela" w reżyserii Anny Augustynowicz. Czy dramat może dziś zamknąć dylematy wszystkich Polaków? Tych z przeszłości i tych z teraźniejszości? - pyta Łukasz Drewniak w Dzienniku.
Bodaj "Wesele" Andrzeja Wajdy z 1991 roku, w Starym Teatrze w Krakowie, było ostatnią próbą gry w niuanse. Śledziliśmy z zapartym tchem, jak legendarny zespół mierzy się z historią polskiego teatru, jak dodaje nowe kolory, nowe interpretacje do psychologicznych relacji między bohaterami. Była to próba bilansu. Diagnoza Polski ustępowała pola diagnozie człowieka, a potem konwencji teatru. Pięć lat temu Mikołaj Grabowski w Teatrze Polskim we Wrocławiu poszedł w inną stronę. Przygotował przedstawienie niemalże antykwaryczne i akademickie, mieniące się kolorowymi strojami, schowane za aktorstwem i rytmem prawie umarłego teatru. Pozwolił sobie tylko na jedną radykalną zmianę - zamiast Wernyhory przychodził do bronowickiej chaty ukraiński hajdamaka, warchoł i rezun. Z podgolonym czubem wzywał do jakiejś ruchawki a nie powstania. Była w tym chęć sprawdzenia żywotności ram inscenizacyjnych zapisanych jeszcze przez autora, przywrócenie pierwotnego