Są co najmniej dwa powody, dla których warto zrelacjonować to "szeregowe" przedstawienie w warszawskim Teatrze Wielkim (7 listopada), wbrew zwyczajowi pisania wyłącznie o premierach. Jeden - to pierwszy występ (gościnny) w roli Rudolfa młodego tenora Roberta Cieśli, który po ukończeniu studiów w stołecznej Akademii Muzycznej - w klasie Kazimierza Pustelaka - śpiewał dotąd głównie za granicą. Drugi - to wznowienie "Cyganerii" w oryginalnej wersji językowej, zarzuconej od czasu premiery w marcu ubiegłego roku. Dodając od razu: zarzuconej niesłusznie, bo tę operę Pucciniego bardziej niż jakąkolwiek inną należy śpiewać po włosku. Przede wszystkim ze względów muzycznych, bo zawiera sporo scen ansamblowych i chóralnych, które ładniej i czyściej (w sensie kolorystycznym) brzmią w oryginalnej postaci. A poza tym nie ma w "Cyganerii" takich miejsc, które były niezrozumiałe dla widza nie znającego języka włoskiego. Warszawski spektakl "Cyganerii" (re
Tytuł oryginalny
Niepremierowa Cyganeria
Źródło:
Materiał nadesłany
"Ruch Muzyczny" nr 13