Oryginalność nie jest największą zaletą dyrektorów teatru. Warszawskie wystawianie "Szwejka" jest prapremierą światową. Nawet więcej niż prapremierą, Andrzej Wirth tłumaczył "Szwejka" z papierów pośmiertnych. Brecht napisał Szwejka pod koniec wojny, nie ogłosił go nigdy i nie grał, chociaż był dyrektorem teatru. Myślę, że miał rację. Nawet największym pisarzom zdarza się napisać rzecz złą. "Szwejk" Brechta jest na pewno artystyczną pomyłką. I to pomyłką od początku. W samej koncepcji. Brecht dobrego wojaka Szwejka przeniósł z pierwszej wojny światowej w drugą. I to właśnie okazało się niemożliwe. Austria ze swoim Franc-Josephem i cesarzową pełną łask, nawet ze swoimi lazaretami i polową żandarmerią, była humorystyczna. Nie był śmieszny hitleryzm i nie było śmieszne gestapo. "Nie wolno śmiać się z tygrysa - pisał niegdyś Karol Krane. - Tygrys jest krwiożerczy". I miał rację. Wyobraźmy sobie tylk
Tytuł oryginalny
Niepotrzebna prapremiera
Źródło:
Materiał nadesłany
Przegląd Kulturalny nr 4