EN

24.01.1957 Wersja do druku

Niepotrzebna prapremiera

Oryginalność nie jest największą zaletą dyrektorów teatru. Warszaw­skie wystawianie "Szwejka" jest pra­premierą światową. Nawet więcej niż prapremierą, Andrzej Wirth tłu­maczył "Szwejka" z papierów po­śmiertnych. Brecht napisał Szwejka pod koniec wojny, nie ogłosił go nigdy i nie grał, chociaż był dyrek­torem teatru. Myślę, że miał rację. Nawet największym pisarzom zda­rza się napisać rzecz złą. "Szwejk" Brechta jest na pewno artystyczną pomyłką. I to pomyłką od początku. W samej koncepcji. Brecht do­brego wojaka Szwejka przeniósł z pierwszej wojny światowej w dru­gą. I to właśnie okazało się niemo­żliwe. Austria ze swoim Franc-Josephem i cesarzową pełną łask, nawet ze swoimi lazaretami i polową żandar­merią, była humorystyczna. Nie był śmieszny hitleryzm i nie było śmieszne gestapo. "Nie wolno śmiać się z tygrysa - pisał niegdyś Ka­rol Krane. - Tygrys jest krwio­żerczy". I miał rację. Wyobraźmy sobie tylk

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Niepotrzebna prapremiera

Źródło:

Materiał nadesłany

Przegląd Kulturalny nr 4

Autor:

Jan Kott

Data:

24.01.1957

Realizacje repertuarowe