Po co grać dziś "Szkarłatną wyspę"? O tym, że dramat Bułhakowa zestarzał się dosłownie z dnia na dzień, wiadomo już od ładnych paru lat. Większość jego zalet ulotniła się bezpowrotnie wraz z epoką, w którą był wymierzony; pozostały właściwie same wady. A jest ich niemało: mocno zmurszałą problematykę (polityczna cenzura, ideologiczne zniewolenie sztuki) ujął Bułhakow w formułę teatru w teatrze - bardzo dziś modną, lecz przez to ograną i nużącą, zwłaszcza że w przypadku "Szkarłatnej wyspy" mechanizm ów działa niezbyt sprawnie. Jak pisał Andrzej Drawicz: "(...) umieszczony w ramie obraz-sztuka stanowi alegorię tak rozlegle rozbudowaną, że już przez to ociężałą". Brak tu jednowymiarowych postaci; nawet swoista niejednoznaczność głównego bohatera, pisarza-oportunisty, Wasyla Dymogackiego jest raczej wynikiem niekonsekwencji autora. Wymienione wyżej niebezpieczeństwa nie zraziły jednak dyrekcji Teatru Dramatycznego. "Czy wa
Tytuł oryginalny
Niepotrzebna powtórka
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 11