IX Międzynarodowy Festiwal Szekspirowski w Gdańsku. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.
Nie doczekaliśmy się w tym roku w Trójmieście prawdziwego "Hamleta" z Danii. Duńczycy przedstawili zaledwie kilka etiud na jego temat. Natomiast inscenizacje izraelska i polska na długo pozostaną w pamięci. Mimo zasadniczych różnic mają one wiele cech wspólnych. Zarówno Jan Klata, wystawiając swego "H." [na zdjęciu] na terenie Stoczni Gdańskiej, jak i Omri Nitzan, przygotowując opowieść w niekonwencjonalnej przestrzeni teatru New Cameri w Tel Awiwie, zrealizowali widowiska odwołujące się do uwarunkowań społeczno-politycznych w swoich krajach. Żaden z reżyserów nie potraktował "Hamleta" jako utworu moralizatorskiego. Przedstawienie Klaty to opowieść o rozpadzie wartości, bez których nie byłoby wolnej Polski. Gorzka diagnoza społeczeństwa, które niewiele już pamięta z ideałów Sierpnia. Widz, chodząc za aktorami po opustoszałej dziś kolebce "Solidarności", musi wybierać, czy myśli jak Klaudiusz, że wolność Hamleta zagraża porządkow