"Król" Szczepana Twardocha w reż. Moniki Strzępki w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Jolanta Nabiałek w Krytyce Politycznej.
Mieszane mam uczucia w stosunku do najnowszej premiery skądinąd uwielbianego przeze mnie duetu Strzępka-Demirski. Robić Twardocha? Robić Twardocha w Teatrze Polskim? Ale o co chodzi? Chodzi, zdaje się, o fascynację przemocą w możliwie najbardziej maczystowskim wydaniu. Chodzi o dużą salę wypełnioną po brzegi widownią. O środki na scenografię z grubej rury. O bilety kuriozalnie drogie. Ale też o emancypacyjną funkcję przemocy, o wartość samą w sobie zemsty ofiar. Ale od początku. Zmiksować, podać publiczności Najbardziej korci mnie, żeby zacząć od warszawskiego Teatru Polskiego, który pełni rolę skansenu. Rozważałam przez chwilę, czy nie jest on żywym fantazmatem biznesowej klasy średniej na temat teatru, ale nie. Takimi fantazmatami są np. Teatr Komedia albo Teatr Kwadrat, które nieśmieszną farsą stoją. Polski jest inny. W Teatrze Polskim wystawia się "Emigrantów" i "Wujaszka Wanię". Polski dysponuje fortepianem, meblościanką i c