Są takie spektakle, które być może nie odznaczają się wybitnymi wartościami artystycznymi, a jednak z jakichś powodów są poruszające. Do tego rodzaju doświadczeń teatralnych zaliczyłbym przedstawienie "Niepokojów wychowanka Toerlessa" wg Roberta Musila, przygotowane przez Krystynę Meissner w Teatrze im. Horzycy w Toruniu. O ile wiem, nikt przedtem nie próbował wprowadzić na scenę tej pierwszej powieści Musila. Opracowując jej tekst, Meissner nie trzymała się sztywno literatury. O dwa, trzy rozwiązania adaptacyjne możnaby się spierać. Nie do końca jasna była dla mnie niema postać woźnego, który pojawiał się wciąż w tej samej sytuacji, łącząc kolejne sceny (w powieści właściwie nikt taki nie występuje, a na pewno nie spełnia równie tajemniczej roli). Nie wiem także, czy wspomnienie Toerlessa o dziecięcym zauroczeniu włoską śpiewaczką koniecznie musiało być zobrazowane czterema kobietami, wabiącymi w półmroku nagością. Nie, ż
Tytuł oryginalny
Niepokoje wieku
Źródło:
Materiał nadesłany
Teatr nr 3