Lekką ręką zrealizowała Agnieszka Glińska w warszawskim Teatrze Ateneum "Korowód" Arthura Schnitzlera. Miałem nawet pewne obawy czy nie za lekką, jak na tematykę utworu, bo mniej więcej od czasów Freuda wiadomo, że do spraw Erosa powinno się podchodzić poważnie. Po namyśle przyznaję jednak rację autorce wersji scenicznej. Dramat - ukończony przez autora równo sto lat temu - wymaga spojrzenia nań świeżym okiem. Zainscenizowany przez Glińską zdecydowanie komediowo nie zatraca gorzkiej wymowy. Jeśliby go natomiast zrobić - zgodnie z założeniami epoki, w której powstał - całkiem serio, podejrzewam, że raziłby manierycznością i zalatywał dydaktycznym zapaszkiem. Arthur Schnitzler - podobnie jak Freud (którego znał osobiście), wiedeński psychiatra - bohaterami swojego dramatu "Korowód" uczynił dziesiątkę młodych ludzi, zaplątanych w ciąg miłostek. Ze względu na frywolność treści sztuka miała spore trudności z publikacją, a zwłaszcza z
Tytuł oryginalny
Niepokojąco dramatyczna komedia
Źródło:
Materiał nadesłany
Rzeczpospolita nr 60