EN

27.03.2015 Wersja do druku

Niepokój w Kansas

- Moim mistrzem, jeśli chodzi o podejście do pracy jest bostoński dyrygent Benjamin Zander, który w wieku 45 lat przeżył przełom. Był kapelmistrzem "zamordystą", gdy nagle uświadomił sobie, że on sam nie wytwarza żadnego dźwięku, a wszystkim, co ma, jest ten 160-osobowy zespół, przed którym stoi - mówi reżyser Marcin Wierzchowski przed premierą "Kansas" w Teatrze im. Horzycy w Toruniu.

Jest broń palna i jest tajemnica. Nie, najnowsza propozycja Teatru Horzycy to nie kryminał. Broń bohaterowie mają dlatego, że w ich stanie to dozwolone, a tajemnica towarzyszyła całemu procesowi powstawania przedstawienia "Kansas", które premierę będzie miało jutro, 28 marca (godz. 18). W kruchości siła? - Miasteczko, miejsce akcji, nazywa się Andover (takie istnieje naprawdę w stanie Kansas), co znaczy "i koniec". Przyglądamy się społeczności w obliczu nieuchronnej katastrofy. To tornado, od czasu do czasu nawiedzające ten rejon - mówi reżyser przedstawienia Marcin Wierzchowski. - Każdy mieszkaniec miasteczka staje przed koniecznością podjęcia decyzji, co dalej. Albo uświadamia sobie, że jego życie jest niespełnione. Znamienne zdanie wypowiada policjant: "Może kiedy przejdzie tornado, ludzie zaczną poważniej traktować moje pogadanki o zagrożeniu". To zdanie wskazuje, o czym jest nasz spektakl: o kruchości życia, która jest zarazem naszą sł

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Niepokój w Kansas

Źródło:

Materiał nadesłany

Nowości nr 72

Autor:

Mirosława Kruczkiewicz

Data:

27.03.2015

Realizacje repertuarowe