"Wujaszek Wania" Antona Czechowa w reż. Iwana Wyrypajewa w Teatrze Polskim w Warszawie. Pisze Przemysław Skrzydelski w tygodniku wSieci.
Iwan Wyrypajew wystawiając Czechowa, znalazł coś w rodzaju złotego środka. O swoim "Wiśniowym sadzie" Antoni Czechow zanotował niegdyś znamienne słowa: "Miejscami jest to nawet farsa". Zapewne to jedno zdanie pokazuje bezlik kłopotów, jakie narosły wokół dramaturgii mistrza z Taganrogu. Już na początku XX w. ustaliła się tradycja wystawiania Czechowa, która później przez wiele lat w samej Rosji będzie uznawana za wzorzec tyleż oczywisty, ile wart podważania. Kanon z Moskiewskiego Teatru Artystycznego ustalony przez Konstantego Stanisławskiego, skupiony na realistycznym psychologizmie i ilustracyjnym detalu, stał się szybko zarówno legendą, jak i nieznośnym ciężarem. Wątpić w niego będą latami - głównie tylko teoretycznie - choćby Meyerhold, Wachtangow, Tairow, czyli sami najwięksi twórcy sceny nie tylko rosyjskiej. Reżyserzy zaczną programowo Czechowa unikać, i to nie tyle z powodu chęci podważenia jego statusu jako dramaturga, ile