"Kopenhaga" w reż. Waldemara Krzystka w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.
To nie są czasy sprzyjające dramatom filozoficznym - za dużo stów, za dużo do myślenia, za mato do pokazywania. Tak przynajmniej sądzą dyrektorzy teatrów, którzy dawno przestali wierzyć w inteligencję publiczności. Ale nie Karolak, który w swoim prywatnym teatrze znalazł miejsce dla "Kopenhagi", niedocenianego w Polsce dramatu Michaela Frayna (wielbionego za farsę "Czego nie widać"). Przez kilka sezonów "Kopenhaga" była przebojem na West Endzie i Broadwayu, autora wyróżniono prestiżową Tony Award za najlepszy dramat roku, szła kilka lat w Londynie, w całej Europie zbierała entuzjastyczne recenzje. W Polsce zagrano ją tylko raz, w Teatrze Wybrzeże (2002), jeśli nie liczyć warsztatu szkoły aktorskiej Haliny i Jana Machulskich. To trzymający w napięciu dramat o spotkaniu dwóch wybitnych fizyków, laureatów Nagrody Nobla, Duńczyka Nielsa Bohra i Niemca Wernera Heisenberga, we wrześniu 1941 r., w okupowanej podczas II wojny światowej Kopenhadze. Nie w