Było niewątpliwie coś frapującego w zamyśle telewizyjnej inscenizacji korespondencji Jana III Sobieskiego z Marysieńką. Zestawienie listów wielkiego króla, zawierających niejednokrotnie dalekowzroczną myśl dobrego polityka obok wyznań czułego małżonka, z listami jego "jedynej duszy i serca pociechy", z których obok wielkiego uroku osobistego przezierały typowo kobiece cechy - małostkowość, zazdrość i zachłanność. W pomyśle skontrastowania dosadnej, ale niepozbawionej swoistego uroku, mowy staropolskiej ze sztuką tego okresu - arrasami, dywanami, rzędami i zbrojami - tkwił inny, ciekawy zamysł stworzenia pewnej syntezy, wyrazistego obrazu kultury i mentalności sarmackiej epoki triumfów. Upatruję w tym pomyśle cennej zdobyczy krakowskiej tv choć widowisko nie uprawnia do wydawania tylko pozytywnych ocen. Wprawdzie już Hanuszkiewicz wprowadził na mały ekran Listy Heloizy, to jednak Kraków przypomniał, i to w dość oryginalnej postaci, o istnieniu
Tytuł oryginalny
Niepełny blask sztuki epistolarnej
Źródło:
Materiał nadesłany
Ekran