"Mistrz i Małgorzata" w reż. Grigorija Lifanowa w Teatrze Polskim w Poznaniu. Pisze Andrzej Górny w Czasie Kultury.
Dawno nie oglądaliśmy w Poznaniu przedstawienia przygotowanego z takim rozmachem. Toczy się ono w teatrze niemal wszędzie i nieprzerwanie, bo i w czasie przerwy, nie tylko na scenie i widowni, ale również w foyer na piętrze. Tam, w kącie przy oknie - gdzie trafiliśmy prowadzeni tym, co usłyszeliśmy z głośników - odnajdujemy Mistrza i Małgorzatę, którzy w swojej suterenie czytają książkę o Piłacie z Pontu i Jeszui. Trudno wtedy nie spojrzeć również na jesienny pejzaż ulicy 27 Grudnia za oknami teatralnego foyer, na korony drzew jeszcze z gęstym listowiem, które w świetle sterczących lamp błyszczą od wilgoci i w tym osamotnieniu są jak bezimienne podarunki, nie wiadomo czyje i dla kogo. W delikatnym półmroku niczyjej ulicy może się zdarzyć wszystko. Pewnie dlatego ten widok tak idealnie gładko anektuje się w kreowane przestrzenie, których realność zawieszona jest w ich nieodparcie wieloznacznej naturze. Od początku przedstawienia czujemy, że