Żyd Shylock zionie nienawiścią i żądzą zemsty. Oko za oko, ząb za ząb - oto jego życiowa dewiza. Nawet jedyna córka Jessica odcina się od niego i opuszcza dom zagarniając część lichwiarskiej fortuny znienawidzonego ojca. "Wolałbym mieć córkę martwą tu, u mych stóp, z owymi klejnotami w uszach; wolałbym, aby leżała na marach u mych stóp, z owymi dukatami w trumnie'' - złorzeczy Shylock, a słowa te wystawiają mu zupełnie jednoznaczną opinię. To jasne, że Shylock musi w końcu przegrać w swoim starciu z chrześcijańską moralnością Wenecji, jak nienawiść i okrucieństwo ulec muszą ostatecznie litości i miłosierdziu. I taki jest morał "Kupca weneckiego" Williama Szekspira. Cała reszta to już tylko urocza, "renesansowa komedia miłosna, w której pogodzie epizod z rewersem Shylocka jest przelotnym zgrzytem". Tak przynajmniej uważał Tadeusz Boy-Żeleński, a mnie pozostaje jedynie zgodzić się z jego zdaniem. Twórczość Szekspira nadal jest
Tytuł oryginalny
Nienawiść i miłość
Źródło:
Materiał nadesłany
Życie Warszawy nr 32