W XVII programie Wrocławskiego Teatru Pantomimy pt. "Rycerze Króla Artura" brakuje szlagwortu. Brakuje łatwo wpadającego w ucho refrenu w rodzaju "Król Artur Superstar". Gdyby nie ten brak, mógłbym ogłosić powstanie pierwszego na świecie... niemego musicalu. Od pewnego czasu widowiska przygotowywane przez Henryka Tomaszewskiego zaczęły się oddalać od klasycznej formuły pantomimy. Nie idzie mi wcale o rewolucyjne posunięcia w dziedzinie choreografii, ani nowy kanon mimiczny zastosowany w spektaklach, bo takich zmian nie zauważyłem. Myślę o konsekwentnym przesuwaniu akcentów z ruchu, mimiki tancerzy na kostium, scenografię i - przede wszystkim - muzykę. Widowiska Tomaszewskiego (a mam tu na myśli głównie "Sceny fantastyczne z legendy o Panu Twardowskim", "Spór", "Hamlet Ironia i Żałoba" oraz "Rycerze Króla Artura") ogląda się coraz łatwiej, z coraz większą przyjemnością zmysłową tyle tam atrakcji, piękna, zachwycających rozwiązań, ale również
Tytuł oryginalny
Niemy musical
Źródło:
Materiał nadesłany
Polityka nr 31