Brunhilde Pomsel była sekretarką Goebbelsa. Kiedy udzielała wywiadu do kręconego o niej dokumentu miała 105 lat. W opisie filmu na stronie festiwalu Millennium Docs Against Gravity napisano o niej "pomimo słabego wzroku i problemów z chodzeniem, jej umysł i pamięć wydają się odporne na działanie czasu" - pisze Dana Łukasińska.
Chłopaki z zespołu Joy Division mieli sporo problemów przez tę nazwę. Ciągle musieli się tłumaczyć, że nie są nazistami, bo przecież Joy Division to określenie burdelu w obozie koncentracyjnym. Dla Iana Curtisa przyjęcie tej nazwy oznaczało oddanie hołdu ofiarom systemu: "Zawsze uciskani, nigdy uciskający". (Zachodzę w głowę, jak można było odczytać tę nazwę jako poparcie dla narodowego socjalizmu? No jak?) Brunhilde Pomsel nie trafiła do domu publicznego w nazistowskim obozie zagłady. Ale by przeżyć w Trzeciej Rzeszy robiła gorsze rzeczy niż kupczenie ciałem za kawałek chleba. Nie sądzę jednak, by zgodziła się z moją refleksją. Kiedy Armia Czerwona zajęła Berlin, Brunhilde zostaje złapana wraz z innymi pracownikami biura propagandy. Postanawia wówczas powiedzieć "prawdę" przesłuchującym ją żołnierzom, w związku z czym zwyczajnie kłamie, pomniejszając swoją rolę u boku Goebbelsa, mówiąc, że nigdy go nie poznała, że nie była