EN

5.04.2002 Wersja do druku

Niemal opera na scenie

Wydarzenia na scenie można oglądać niby film fabularny czy serial argentyński, które też dotyczą stosunków damsko-męskich - mówi Ondrej Spišák, reżyser "Wesela Figara" Pierre 'a Augustina Beaumarchais.

LESZEK KARCZEWSKI: Dlaczego sięgnął Pan po osiemnastowieczną komedię? ONDREJ SPIŠÁK: Mnie w tej pracy fascynuje połączenie talentów Beaumarchais i Wolfganga Amadeusza Mozarta. A także aktorskie traktowanie opery. W operze największą wagę ma muzyka i śpiew - z grą bywa gorzej. Natomiast teatry dramatyczne zwykle wystawiają "Wesele Figara" jak każdą inną sztukę, bo aktorzy nie odważają się śpiewać. My łączymy oba gatunki, choć opieramy się na tekście dramatu, bo libretto dzieła Mozarta nieco się różni. W pewnych sytuacjach scenicznych korzystamy z języka opery. Fuzja dwóch wielkich osobowości będzie atrakcyjna i dla widzów: nie rezygnujemy ani z aktorstwa, ani z jakichkolwiek "śpiewackich" rzeczy. Beaumarchais zabawił się współczesnymi mu konwencjami komediowymi przeciwstawiając się arystokracji. Czy i inscenizacja zapowiada się rewolucyjnie? - O przedrewolucyjnej epoce, zobrazowanej u Beaumarchais, w tej dobie nie możemy już grać. W

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Niemal opera na scenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Łodź nr 80

Data:

05.04.2002

Realizacje repertuarowe