EN

22.11.2004 Wersja do druku

Niema opera

"To skandal, że w Krakowie nie ma opery" - powiedział niedawno minister Waldemar Dąbrowski. Zaraz, zaraz, jak to nie ma? Przecież pod koniec października Opera Krakowska świętowała 50-lecie istnienia! - o historii bezdomnej Opery Krakowskiej pisze Tomasz Cyz.

Po prostu krakowska opera jest od zawsze bezdomna. Istniała od dawna, tylko w różnych miejscach. Czterdzieści, trzydzieści lat temu grała na wynajętej scenie Teatru im. Słowackiego w niedzielne popołudnia i poniedziałkowe wieczory. Albo w budynku dawnej ujeżdżalni przy ulicy Lubicz (którą dzieliła z kinem "Dom Żołnierza"). I tak do dziś. Czy można to racjonalnie wytłumaczyć? Nie. 80 lat temu muzykolog Zdzisław Jachimecki napisał: "opera jest w Krakowie problemem tak trudnym do rozwiązania jak kwadratura koła" Mocny (a)Kord Najlepszy czas krakowska scena przeżywała w latach 60., za rządów Kazimierza Korda. Pierwszą premierą był "Don Kichot" Masseneta; inscenizację i scenografię Kord powierzył Tadeuszowi Kantorowi. Twórca "Umarłej klasy" pisał w programie: "w tej całej celebracji kanonów i konwencji operowych zapomniało się, że opera jest również teatrem... Męczy mnie jeszcze jeden problem, dość poważnie przeszkadzający w tworzen

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Niema opera

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 47

Autor:

Tomasz Cyz

Data:

22.11.2004

Wątki tematyczne